3. Jak rozmawiać z mężem o dziecku? Jak tłumaczy Elwira Chruściel, w rozmowie z partnerem, kluczowe może być przedstawienie nie tyle argumentów „za”, co po prostu podzielenie się z mężem kawałkiem swojej rzeczywistości, by umożliwić mu zrozumienie pragnień żony, motywacji do posiadania pierwszego lub kolejnego dziecka. Psychologia: O czym rozmawiać z mężem. Są sytuacje, w których milczenie staje się wrogiem miłości. „Do tej pory wydawało mi się, że umiemy ze sobą rozmawiać, ale okazuje się, że nie. Jesteśmy 14 lat po ślubie, znamy się 21 (szmat czasu…), Mamy 2 dzieci w wieku 10 i 12 lat. Uważam, że jesteśmy dobrym małżeństwem, ale Ale rozwieść się z mężem, jeśli masz dziecko – jest o wiele trudniejsze, nie tylko w aspekcie psychologicznym, ale i w sensie prawnym. Instrukcja. 1. Zgodnie z rosyjskim prawem, jeśli masz dzieci – rozwód Cywilny nie da rady, trzeba iść do sądu. Jeśli oboje małżonkowie zgadzają się na rozwód i spokojnie porozumiały się Vay Tiền Nhanh Ggads. W trakcie rozwodu małżonkowie zwykle próbują na nowo ułożyć sobie życie. Wiele osób jest już zaangażowana w związek z nową osobą w trakcie rozwodu. Czy związek z osobą w trakcie rozwodu jest dopuszczalny? Czy taka relacja może być powodem przegrania sprawy o rozwód? Wszystkie te kwestie wyjaśnię w artykule „Związek z osobą w trakcie rozwodu”. Pamiętaj, że jeśli przechodzisz rozwód, to jestem w stanie Ci pomóc. Udzielam konsultacji rozchodzącym się parom z całej Polski, w tym także online i telefonicznie. Zapraszam do zapoznania się z moją ofertą (Rozwody Poznań) oraz do kontaktu! Związek z osobą w trakcie rozwodu zwykle nie stanowi o winie małżonka, który wchodzi w taką relację. Często związek z nową osobą wykorzystywany jest przez drugiego małżonka, jako dowód na wcześniejszą niewierność. Skuteczność takich zarzutów uzależniona jest od okoliczności Twojej konkretnej sprawy. Kluczowe jest to, co jest możliwe do wykazania przed sądem, z wykorzystaniem dostępnych Ci dowodów. Przed ujawnieniem się z nowym partnerem, warto skonsultować się z adwokatem, aby nie popełnić błędu. Związek z osobą w trakcie rozwodu Związek w trakcie rozwodu – czy jest zdradą? Zwykle związek z osobą w trakcie co do zasady nie przesądza o winie małżonka. Jednak w niesprzyjających okolicznościach może być wykorzystany przez drugą stronę. Wszystko zależy od okoliczności Twojej sprawy o rozwód. A w szczególności od tego, czy: związek z nową osobą nastąpił już po tym, jak rozbiło się Twoje małżeństwo, czy jeszcze w trakcie rozpadu? Może wyjaśnię Ci to na przykładach. Przykład nr 1. Pani Halinie od dawna nie układa się z mężem, który nadużywał alkoholu i zdradzał ją z licznymi kobietami. Pani Halina zebrała dowody na zdrady i alkoholizm męża, udała się do adwokata, opracowała strategię i wniosła pozew o rozwód z winy męża. Po złożeniu pozwu poznała Pana Grzegorza, z którym weszła w nieformalną relację i przeprowadziła się do niego. W tej sytuacji nie będziemy mieć do czynienia z winą Pani Haliny. Winny będzie mąż, którego naganne zachowanie bezpośrednio przyczyniło się do rozpadu małżeństwa. Przykład nr 2. Pani Monika oraz Pan Mariusz od dawna nie potrafili się dogadać. Każde z nich zachowywało się poprawnie, nie mieli „nikogo na boku”. Zwyczajnie, przestali się kochać. Zgodnie wnieśli o rozwód, jednak tuż przed pierwszą rozprawą zdarzył im się „pożegnalny seks”. Pan Maciej zmienił zdanie i chciał powrotu do żony, a ona już poznała nową osobę. W tej sytuacji mogą małżonkowie prawdopodobnie nie dostaną rozwodu. Sąd orzeknie, że skoro niedawno współżyli, to nadal łączy ich więzi fizyczna. Nie ma przesłanek rozwodowych. Jeśli Pan Maciej zmieni zdanie i będzie domagał się winy Pani Moniki, to może mieć całkiem duże szanse. Nowa relacja Pani Moniki może przesądzić o jej winie. Przykład nr 3. Pan Michał od dawna miał kochankę. Postanowił wyczekać na odpowiedni moment, aby rozwieść się z Panią Natalią. Regularnie wszczynał awantury i psuł atmosferę w domu. W końcu małżonkowie zamieszkali oddzielnie. Po jakimś czasie Pani Natalia zaczęła się spotykać z nowym partnerem. Pan Michał sprytnie wykorzystał sytuację i wniósł pozew o rozwód z winy żony. Jeśli Pan Michał będzie sprytny i: wykaże, że problemy w małżeństwie były przejściowe, ukryje swoją zdradę, wykaże, że nowy związek żony przelał czarę goryczy, To będzie mieć szansę, aby dostać rozwód z winy żony! Przywołuję te przykłady, aby Ci uświadomić, że nie jest tak różowo, jak to możesz wyczytać w Internecie. Rzeczywiście, rozpoczęcie nowego związku w trakcie rozwodu zwykle nie przesądza o winie. Jednak wszystko zależy od okoliczności Twojej konkretnej sprawy oraz od tego, co obie strony mogą udowodnić. Związek w trakcie rozwodu a zdrada Zdrada po złożeniu pozwu o rozwód Zwykle nie należy traktować w kategoriach zdrady małżeńskiej, jeśli doszło do poznania kogoś po złożeniu pozwu rozwodowego. Skoro postępowanie w przedmiocie rozwodu zostało już zainicjowane, musiało dojść do faktycznego rozpadu małżeństwa. Oznacza to również, że w razie rozpatrywanie przez sąd kwestii winy za rozpad pożycia okoliczność poznania kogoś nowego nie będzie miała charakteru obciążającego. Zauważ, że sytuacja, w której poznajesz kogoś po złożeniu pozwu rozwodowego jest diametralnie inna, niż ta, w której zbliżasz się z kimś, kto był już blisko Ciebie. Pozwól, że znowu posłużę się przykładem z mojej praktyki adwokackiej. Przykład nr 4. Pan Damian ciężko przechodził przez rozwód z żoną. Jeszcze w trakcie małżeństwa przyjaźnił się z Panią Agnieszką. Oprócz przyjaźni absolutnie nic więcej ich nie łączyło. Jednak rozwód bardzo ich zbliżył i w trakcie postępowania nawiązali romans. Relacja Pana Damiana i Pani Agnieszki nie była przyczyną rozpadu małżeństwa i nie powinna przesądzić o winie Pana Damiana. Jednak pełnomocnik żony Pana Damiana z pewnością będzie próbował wykazać, że romans miał miejsce jeszcze w trakcie małżeństwa i przypisać winę Panu Damianowi. wina za rozwód Związek z osobą w trakcie rozwodu a kwestia winy w orzecznictwie Sądu Najwyższego Wielu małżonków, którzy przed uzyskaniem rozwodu weszli w nowe związki, zastanawia się, w jaki sposób ta okoliczność zostanie zinterpretowana przez sąd. Tymczasem sądy zwracają uwagę na to, jak na tego typu sprawy zapatruje się Sąd Najwyższy. Z perspektywy sądu rozpatrującego Twoją sprawę o rozwód podejście Sądu Najwyższego jest bardzo ważne. Jeśli sąd wyda wyrok sprzeczny z linią orzeczniczą SN, to z dużym prawdopodobieństwem taki wyrok zostanie uchylony w postępowaniu apelacyjnym. A sędzia popsuje sobie statystyki. W tym kontekście warto przytoczyć kilka orzeczeń Sądu Najwyższego. Otóż w jednym z nich stwierdzono wprost, iż związek jednego z małżonków z innym partnerem w czasie trwania małżeństwa, lecz po wystąpieniu zupełnego i trwałego rozkładu pożycia między małżonkami, nie daje podstawy do przypisania temu małżonkowi winy za ten rozkład (wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 28 września 2000 r., sygn. akt IV CKN 112/2000, OSNC 2001/3 poz. 41). Z kolei w innym orzeczeniu przyznano, że nie pozostaje jednak bez znaczenia dla oceny przesłanek rozwodowych określonych w art. 56 kro. Jeżeli małżonek, który nie wyraża zgody na rozwód i któremu w myśl art. 57 § 1 w zw. z art. 56 § 1 kro nie można przypisać winy rozkładu pożycia, po wystąpieniu rozkładu pożycia zachowuje się w stosunku do drugiego małżonka w sposób niewłaściwy i naganny, to należy rozważyć, czy w tych okolicznościach jego odmowa zgody na rozwód nie powinna być oceniona jako sprzeczna z zasadami współżycia społecznego w rozumieniu art. 56 § 3 kro (wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 21 marca 2003 r., sygn. akt II CKN 1270/2000, niepublikowany). Współżycie z inną osobą w trakcie rozwodu A co jeśli po złożeniu pozwu o rozwód jedno z małżonków rozpoczęło współżycie seksualne z inną osobą, ale bez budowania z nią związku? Stosunkowo często klientki donoszą mi, że przyłapały mężów na tym, że po złożeniu pozwu o rozwód umawiają się z prostytutkami. W gruncie rzeczy takie zachowanie należy oceniać podobnie jak związek z nową osobą. Czyli jeśli mąż zaczął spotykać się z prostytutkami już po faktycznym rozpadzie małżeństwa, to jest to jego sprawa (i zdrowie). Natomiast jeśli żona wykaże, że mąż parał się takimi eskapadami jeszcze w trakcie małżeństwa, to będzie można przypisać mu winę. Związek z osobą w trakcie rozwodu – podsumowanie Jak widzisz, związek z osobą w trakcie rozwodu co do zasady nie będzie mieć wpływu na kwestię winy. Teoretycznie, możesz zacząć spotykać się z nowym partnerem lub przeprowadzić się do nowej partnerki. Pamiętaj jednak, że najważniejsze jest to, co możesz udowodnić w sądzie. A Twój małżonek będzie robił wszystko, aby wykazać, że to właśnie Twój nowy związek jest przyczyną Waszego rozwodu. Zanim zdecydujesz się na ujawnienie Twojego nowego związku skonsultuj się z adwokatem lub radcą prawnym. Nie pozwól sobie na popełnienie błędu na ostatniej prostej w Twojej walce o korzystny rozwód. Potrzebujesz pomocy adwokata? Masz trudny rozwód? Jeśli chciałbyś skorzystać z mojej pomocy, zapraszam do kontaktu. Działam na terenie takich miast jak: Poznań, Luboń, Gniezno, Śrem, Środa Wielkopolska, Grodzisk Wielkopolski, Swarzędz, Leszno, Piła, Kościan, Jarocin, Września oraz Wolsztyn. Posiadam także oddział w Świeciu, pracując w takich miejscowościach jak Grudziądz, Chełmno i Tuchola. W trudnych sprawach rozwodowych działam w CAŁEJ POLSCE! Udzielam także konsultacji telefonicznych oraz konsultacji online. Pamiętaj, że rozwód to poważna sprawa, dlatego warto skorzystać z pomocy adwokata lub radcy prawnego. Masz pytania? Napisz! Zadzwoń! Adwokat Marlena Słupińska-Strysik e-mail: biuro@ tel. 61 646 00 40 tel. 68 419 00 45 tel. 52 511 00 65 Komentarze: fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS Zmarnowałem życie. Ta myśl przyszła mi znienacka do głowy w najmniej spodziewanym momencie, kiedy wpatrywałem się w okna domu teściów, starając się wtopić w tłum na przystanku. Niestety, przyzwyczajony do realiów ruchliwej warszawskiej ulicy, nie wziąłem pod uwagę miejscowej specyfiki przepływu ludności. Na przystanku było przyjemnie tłoczno, dopóki nie przyjechał autobus. Potem zostałem sam, widoczny na tle pustej wiaty jak czyrak na czterech literach. Odruchowo skuliłem się, wciągnąłem uszy pod kołnierz skórzanej kurtki i zerknąłem w kierunku rodzinnego domu Pauli. Nic, cisza, firanki ani drgnęły. Nie zauważyli mnie. Uspokojony wyprostowałem się powoli i zrobiłem w tył zwrot. Droga wiodła prosto jak strzelił, miałem do pokonania ze 200 metrów odkrytego terenu, zanim skryję się między zabudowaniami. „Co za zadupie, nie ma nawet gdzie się schować” – pomyślałem zirytowany. Przyspieszyłem kroku, czując, że mam plecy rozmiarów płachty na strzelnicy. Na pewno byłem celem ciekawskich spojrzeń. W takiej miejscowości nic się nie ukryje. A ja nie chciałem, żeby Paula i teściowie wiedzieli, że kręcę się w pobliżu, tym bardziej że sam nie wiedziałem, po co tu przyjechałem. Ja chciałem gnać do przodu Paula nazywała to miejsce sennym, urokliwym miasteczkiem. Lubiła je, nie pozwalała mi nawet źle myśleć o miejscu, gdzie się wychowała, a co dopiero nazywać je zadupiem. Uświadomiłem sobie, że przekroczyłem linię, bo jej nie ma i nigdy nie będzie. Ze mną nie będzie. Zrobiło mi się ckliwie, o mało się nie rozkleiłem. To cholerne miasteczko tak na mnie działało! Było zbyt ciche jak na moje potrzeby. W ciszy lepiej słychać, wszystko wyłazi na wierzch. A ja wcale tego nie chciałem. Więc skąd myśl, że zmarnowałem życie? Formalnie rzecz biorąc, nadal byłem mężem Pauli, rozwód nie został jeszcze orzeczony, sprawa utknęła w sądzie i przeciągnęła się z powodu ograniczeń związanych z pandemią. Nie zamierzałem jej blokować. Paula odeszła, mając moją pełną zgodę. Zrobiła pierwszy ruch, ale ktoś musiał. Nasze małżeństwo powoli przechodziło do historii, przestaliśmy się rozumieć, mieliśmy inne cele na oku. Ona utknęła w marazmie dni podobnych jeden do drugiego, ja gnałem naprzód jak sprinter. Nie mogła dotrzymać mi kroku. Powodem była moja praca, najfajniejsze zajęcie, jakie mogło mi się trafić. I w dodatku jak płatne! Oszałamiająco. Tyle tylko że nie ma nic za darmo. Trzeba było wycisnąć z siebie hektolitry potu, żeby zasłużyć na takie wynagrodzenie. Kasa jest pożądana, ale bywa sprawą drugorzędną. Tak właśnie było ze mną. Kręciła mnie ta robota, żyłem w rytm otwierających się i zamykających światowych giełd. Zawsze uważałem, że nuda jest najgorszym wrogiem człowieka, za nic nie usiadłbym za biurkiem, codziennie wykonując podobne czynności. Organizm woła stop, a ty idziesz dalej Na szczęście miałem pożądane urozmaicenie, a do tego wyśrubowane cele, ciągły wyścig z kolegami, walkę z czasem i własnymi ograniczeniami. Do największych wrogów wysokiej wydajności należało chroniczne zmęczenie. Niedospanie zamulało mózg, nie pomagały kolejne kubki kawy. Na tę okazję miałem małe coś specjalnego. Nie nadużywałem tego, widziałem, co potrafią zrobić z człowieka. Niejeden kolega przedwcześnie się wypalił, chcąc zostać bogiem. Traktowałem je jak ostatnią deskę ratunku, nie narzędzie pracy, i dobrze na tym wychodziłem. Nie uzależniłem się, jeśli to kogoś interesuje. Wysiłek, który codziennie podejmowałem, dawał mi kopa, był podobny do wysokogórskiej wspinaczki, bez maski tlenowej. Organizm woła stop, a ty idziesz dalej, zmuszasz go do kolejnego wysiłku. Wspaniałe uczucie, jakby się było panem świata. Włączają się endorfiny, człowiek czuje się, jakby był na haju. I to jest to, tak właśnie należy żyć. Po dniu pełnym wrażeń, kiedy adrenalina buzuje w żyłach, trudno wyciszyć się na zawołanie, iść do domu i rozmawiać z żoną o tym, jak minął dzień. Trzeba odreagować, najlepiej przy kieliszku dobrego alkoholu. Nie miałbym czasu dla dziecka… Paula rozumiała wypady z korporacyjnymi kolegami do baru na jednego, potrzebę rozluźnienia i poimprezowania. Nigdy z tym nie przesadzałem, nawet nie ze względu na jej uczucia, tylko dlatego, że nazajutrz też jest dzień. Chciałem być w formie, żeby zakasować skacowanych kolegów. Praca była dla mnie ważna, ale nie zaniedbywałem Pauli, ją też kochałem. Była mądrą dziewczyną, nie próbowała mnie zatrzymać, nie chciała zmieniać według własnych wyobrażeń. Była dumna z moich osiągnięć, a ja cieszyłem się, że ją mam. Drugiej takiej nie znalazłbym, choćbym wbił zęby w skałę. Nasze małżeństwo było idealne, z czasem jednak Paula zmieniła się, jakby nie wystarczało jej to, co ma – piękny apartament, interesujące wyjazdy, dobry samochód i kochający, choć trochę nieobecny mąż. Zaczęła przebąkiwać o dziecku. Wytłumaczyłem jej, że przy naszym trybie życia nawet pies byłby z nami nieszczęśliwy, a co dopiero dziecko. A ona na to, że można to zmienić. Aż mną wstrząsnęło. Miałbym zaparkować w domu, kołysząc nosidełko z dzidziusiem? Nie byłem na to gotowy. Kiedyś, w przyszłości, jak najbardziej, ale jeszcze nie teraz. – Młodsza już nie będę – powiedziała znacząco Paula. – Jak wreszcie dojrzejesz do bycia ojcem, ja będę już siwa. Jeśli chcesz mieć dziecko ze mną, musisz wziąć pod uwagę upływ czasu. Mówiła rozsądnie, ale nie chciałem jej słuchać. Dzieciak to spore wyzwanie. Pracując tak jak teraz, nie byłbym obecny w jego życiu, a tego nie chciałem. Jeśli miałbym kiedykolwiek zostać tatą, to na pełnej petardzie, ze wszystkimi konsekwencjami, minus oczywiście karmienie piersią. Robiłbym wszystko to, co matka, bo wierzę we wspólne rodzicielstwo. Jeszcze nie teraz! Za dużo musiałbym poświęcić Niestety, w Paulę jakby diabeł wstąpił. Nie chciała mnie słuchać, wciąż wyjeżdżała z tekstami o dziecku. W końcu wsiadła mi na odpowiedzialność. Że niby jestem niedojrzały, nastolatek w ciele dorosłego mężczyzny. To naprawdę mnie wkurzyło. – Przez ręce tego małolata codziennie przepływają grube miliony – rozczapierzyłem palce i pomachałem jej przed nosem. Wzruszyła ramionami. – To tylko zabawy dużych chłopców, nic ciekawego. Uważała, że tylko zmienianie pieluch wrzeszczącemu niemowlakowi świadczy o dorosłości, więc powiedziałem, że hormony padły jej na mózg. Spojrzała na mnie dziwnie, jakbym ją zranił. – Nie spodziewałam się po tobie takich prymitywnych tekstów… – powiedziała cicho. – Nie są prymitywne, tylko prawdziwe – uparłem się. – A poza tym wydaje mi się, że od jakiegoś czasu się nie rozumiemy. – Co przez to rozumiesz? – Nie patrzymy w tym samym kierunku, nie mamy wspólnych celów. Próbujesz mnie zmusić do czegoś, na co tylko ty masz ochotę. To egoistyczne. Tego dnia Paula już się nie odezwała. Rozmowę podjęliśmy znacznie później, była identyczna w tonie, tylko jeszcze ostrzejsza. Przepychanki trwały kilka miesięcy. Już nie rozmawialiśmy o dziecku, tylko o nas. Każde słowo powodowało lawinę oskarżeń, źle się z tym czułem. Chyba wtedy rzuciłem propozycję rozstania. Zaskoczyła mnie, ale poczułem też ulgę – Odpocznijmy od siebie, nie wytrzymam dłużej tej atmosfery. Wynajmę sobie coś i wyprowadzę się. – Nie musisz, już spakowałam walizkę. Po resztę rzeczy przyjdę później – powiedziała Paula. Ostatnie miesiące bardzo dały mi się we znaki, zaakceptowałbym każde rozwiązanie, żeby tylko odzyskać względny spokój. Wyprowadziła się do rodziców, do małego, sennego miasteczka, w którym – jak się dowiedziałem – zatrudniła się w urzędzie gminy. Co znaczyło, że nie jest to sytuacja przejściowa… Paula wyjechała na dłużej, może nawet na zawsze. No i dobrze, baba z wozu, koniom lżej. Skupiłem się na pracy, dobrze mi szło, tylko czasem, z przyzwyczajenia, popatrywałem na ekran telefonu, czy nie przysłała mi wiadomości. Paula milczała. Zadzwoniła tylko do mnie raz, informując, że złożyła w sądzie papiery rozwodowe. Pytała, czy się zgadzam, a ja zapewniłem, że nie będę robił trudności. Rzuciłem się w wir pracy, byłem w tym dobry jak nigdy. Dociążałem się na maksa, żeby nie myśleć o Pauli. Zgodziłem się na rozstanie i nie odwołałbym tego, ale coś mnie uwierało, gdy pomyślałem, że Paula już nigdy nie przekroczy progu naszego apartamentu. Prosto z pracy, wieczorem, szedłem z kolegami do baru albo do klubu, żeby zabawić się, odreagować i zapomnieć. Pozwalałem sobie na trochę więcej, niż kiedy mieszkałem z Paulą, ale nadal byłem ostrożny. A jednak organizm powiedział w końcu „stop” Zasłabłem na ulicy, pogotowie wezwał Remek. On też, nie pytając mnie o zdanie, wysłał Pauli wiadomość, do którego szpitala mnie zawieziono. Nie odpowiedziała, może dlatego, że nigdy nie lubiła Remka. Uważała go za nieodpowiedzialnego idiotę, przez którego ręce przechodziły naprawdę duże pieniędzy. Wirtualnie, ma się rozumieć. Jej milczenie wytłumaczyłem sobie koniecznością zachowania separacji, która była niezbędna do uzyskania rozwodu, ale byłem zawiedziony. W końcu nie co dzień ma się stan przedzawałowy… Lekarze zalecili mi zmianę trybu życia. Powiedzieli, że jak będę się szanował, doczekam wnuków. Poinformowałem ich, że na tym akurat niespecjalnie mi zależy. – Pan z tych, co lubią szybko i ostro? Doktorze, adrenaliniarz nam się trafił – zwrócił się do starszego kolegi. Ten pokiwał głową. – Jak nie ureguluje pan życia, spotkamy się znowu – zastanowił się. – O ile będzie miał pan szczęście. Pańskie serce zbuntowało się, wysłało sygnał ostrzegawczy. Niech pan zapomni o podniecającej adrenalinie, od każdego uzależnienia można się odzwyczaić. – Przecież nie jestem narkomanem – oburzyłem się. – Wcale pana o to nie posądzam, po prostu lubi pan wyzwania. Przekraczanie granic napędza pański układ hormonalny i daje fantastycznego kopa do życia, bez tego nie umie pan żyć. Nie mylę się? To było poważne ostrzeżenie... Uśmiechnąłem się. Miał rację. Gdyby Paula to słyszała! Okazało się, że mnie też hormony padły na mózg… Wróciłem do pracy, ale to już nie było to. Bałem się rozkręcać na maksa, wystawiać organizm na kolejną próbę. Hamowałem, zmniejszyłem ilość wypijanej kawy. Powoli stawałem się nudnym urzędnikiem, moje reakcje i sposób szybkiego kojarzenia były na dramatycznie niskim poziomie. Tęsknie spoglądałem na ostatnią tabletkę, ale bałem się ją wziąć. Nie chciałem, żeby moje serce się zatrzymało, miałem jeszcze trochę do przeżycia. Nie osiągałem już pożądanych wyników. W dziale szybko to zauważono i nie pozostawiono mnie bez pomocy. Rozmowa z bezpośrednim przełożonym wyglądała jak towarzyska pogawędka z dobrym kumplem, ale znałem realia. To było poważne ostrzeżenie. – Stary, daj sobie czas – mówił Remek, patrząc mi uczciwie, po korporacyjnemu w oczy. – Nie jesteś w formie. Odpocznij, pojedź naokoło świata, wejdź na Mount Everest i wróć do nas. Będziemy czekać. Akurat! Wiedziałem równie dobrze jak on, że trybik w korporacyjnej machinie łatwo zastąpić nowym. Wezmą kogoś na moje miejsce, jakiegoś młodego wilczka, któremu para buzuje pod czachą, gotowego na wielkie wyzwania. Trochę pociągnie, póki się nie wypali. Może nie będzie tak dobry jak ja, ale przecież to nie mistrzostwa. Nada się. Zrobiłem to, o co prosił, a właściwie co nakazał mi Remek. Wziąłem zaległy urlop i wróciłem do domu. Był tak pusty, że wytrzymałem w nim tylko trzy dni, potem pojechałem do małego, sennego miasteczka, w którym zamieszkała Paula. Nic innego nie przyszło mi do głowy Może kierowała mną tęsknota, może ciekawość, jak ona sobie radzi, jak wygląda, czy czasem o mnie myśli? I najważniejsze, czy sobie kogoś znalazła… Właśnie z tych bliżej nieuświadomionych powodów nogi same zaniosły mnie pod dom teściów. Za pierwszym razem niczego nie dojrzałem, więc powtórzyłem manewr. Tym razem nie miałem szczęścia. Zobaczyłem, że firanka w oknie drgnęła, a chwilę później odezwała się moja komórka. Dzwoniła matka Pauli. – Miło, że wpadłeś. Zachodź do domu, nie stój tak na widoku, bo cię sąsiadka zobaczy – powiedziała wesoło. – Ale ja nie mogę – plątałem się, wściekły, że zostałem nakryty. – Możesz – zapewniła teściowa. – Pauli nie ma, poszła do pracy. Posiedzimy, pogadamy… Dawno cię nie widziałam, a zawsze lubiłam. Zachodź, ciasto upiekłam. – To idę – powiedziałem. Nie skusiłem się na ciasto, chciałem po prostu mieć tę wizytę za sobą. Teściowa była fajna, ale uparta, wiedziałem, że by mi nie odpuściła. Oderwałem plecy od wiaty przystankowej, przeszedłem przez szosę i zadzwoniłem do furtki. Zobaczyłem, jak wiele straciłem... W przytulnym salonie rodziców Pauli dowiedziałem się, że żona nadal mnie kocha, a nasza decyzja o rozwodzie jest do bani. Mam przemyśleć swoje postępowanie i naprawić to, co schrzaniłem. Mam nie być idiotą i zastanowić się, co jest w życiu ważne i czego naprawdę chcę. Do małżeństwa nikt mnie nie zmusza, nie, to nie, ale niech to będzie poważna decyzja, a nie podjęta pod wpływem chwili. W tymże salonie odkryłem, że może nie do końca zmarnowałem życie, może jest jeszcze czas, żeby naprawić, co się da, i zacząć wszystko od nowa. Długo przekonywałem do tego Paulę. W końcu uległa, ale pod pewnym warunkiem. Miałem zmienić pracę, która mnie zabija. Zgodziłem się, myśląc, że i tak nie miałbym łatwego powrotu na giełdowy parkiet, a na wysiłki nie byłem gotowy. Nie śpieszyłem się też do powrotu do domu. Zostałem z Paulą i szukam ciekawego pomysłu na siebie. Miałem kilka pomysłów, ale ostały się tylko dwa, pozostałe żona zbojkotowała jako zbyt absorbujące. Powiedziała, że teraz przyszedł czas na cieszenie się życiem, i to było najmądrzejsze, co ostatnio słyszałem. Czytaj także:„Córki wspierały mnie po śmierci żony - dopóki się nie zakochałem. Teraz małpy upokarzają moją ukochaną i biją się o spadek”„Mąż to cham i prostak, ale dzieci widzą w nim ideał. Kiedy postanowiłam, że się z nim rozwiodę, zaczęły mną pomiata攄Po napadzie, szefowa wpadła w paranoję i żyła w ciągłym strachu. Ochronić miał ją pies, który... prawie zagryzł jej ojca” Co powiedzieć ludziom? To problem niezwykle utrudniający dobre życie po rozwodzie. Może już masz doświadczenie... ukrywania się przed znajomymi? Co gorsza, nawet jeśli ty tak nie robisz, niestety twoi znajomi, z dużą dozą prawdopodobieństwa można sądzić, zapewne tak właśnie czynią. Dlaczego? Coś już słyszeli, że chyba jesteś po rozwodzie, ale nie wiedzą jak z tobą o tym rozmawiać. Zastanawiają się jakie jest twoje życie, czy to na pewno prawda, albo czy ciebie nie zranią wspominając o tym, nie będą zbyt obcesowi. Jest to dla nich bardzo krępująca sytuacja. Dla ciebie zresztą też. Możesz ją rozwiązać w prosty sposób. Twoje życie po rozwodzie interesuje również twoje otoczenie. Najlepiej powiedzieć każdej ważnej osobie w twoim otoczeniu społecznym, że rozstaliście się i nie jesteście już parą. Nawet, jeżeli każdy już o tym wie, powinien to jednak usłyszeć od ciebie bezpośrednio, tak by wszyscy mieli świadomość, co inni wiedzą na ten temat. Najczęściej wystarczy bardzo krótki komunikat. Ważnym osobom w pracy, z którymi nie masz specjalnej ochoty rozmawiać o tej sprawie szczegółowo, możesz powiedzieć tak: "Czy słyszałeś, że rozstaliśmy się? Chciałem ci po prostu o tym powiedzieć. Myślę, że ciężko to przeżyjemy, ale oboje mamy nadzieję, że w końcu będzie to najkorzystniejsze rozwiązanie." Jeżeli druga strona chce się wdać z tobą w rozmowę na ten temat, zdecyduj, czy masz na to ochotę, czy nie. Jeżeli nie chcesz, możesz spokojnie powiedzieć: "Cała ta sprawa jest dla mnie w tej chwili dość przykra i wolałbym za dużo o tym nie mówić. Na razie próbuję sobie ułożyć życie po rozwodzie. Miło mi wiedzieć, że mógłbym z tobą o tym porozmawiać. W każdym razie wiesz już teraz i mam nadzieję, że możemy dalej współpracować jak dawniej." Oczywiście, bliżsi przyjaciele i krewni będą oczekiwać od ciebie wyjaśnień i być może także sprawozdania z ciągu wydarzeń, który doprowadził do rozstania. Niewątpliwie niektórzy i tak pewnie wiedzieli, co się święci. Wyłącznie od ciebie zależy, czy chcesz jeszcze wyjawiać jak wygląda twoje życie po rozwodzie lub jak do niego doszło. Jeżeli o pewnych sprawach wolisz nie mówić, powiedz to wprost. Być może, raz po raz będziesz musiał powstrzymywać ich ciekawość, nie wahaj się jednak przed tym. Trzymaj się stanowiska wyjściowe­go, póki nie zechcesz go zmienić. Jak się potoczyło twoje życie, że jesteś po rozwodzie? Musisz to wiedzieć. Cenne z wielu powodów jest ułożenie sobie z góry ogólnego planu wypowiedzi. Po pierwsze, pomoże ci to rozstrzygnąć, co się w twoim związku popsuło i doprowadziło do rozstania. Jak się okazuje, jest to jedno z najważniejszych zadań dla osób, które dopiero się rozstały. Możesz z czasem zmienić swoją wersję wydarzeń, ale uporządkowanie sobie całości we własnej głowie pomoże ci na ogół odzyskać grunt pod nogami. Odtwarzając bieg wydarzeń dla siebie (opowiadając o tym innym, możesz zechcieć wprowadzić cenzurę), staraj się, po pierwsze, uwzględnić, nie tylko zachowania partnera, które powodowały w waszym związku napięcia, ale także twoje własne cechy, których on/ona nie akceptował/a. Po drugie, przypisz poszczególnym czynnikom odpowiednie znaczenia, by odkryć w ten sposób, który z powodów był najważniejszy. Co doprowadziło was do rozstania tak, że wasze życie znalazło się na nowym etapie, po rozwodzie. Jak długo wasz związek znajdował się w stanie poważnego kryzysu? Kiedy jedno albo drugie z was zaczęło na serio rozważać kwestię rozstania? Co przyczyniło się do podjęcia ostatecznej decyzji? Gdy już ustalisz jasno swoją wersję historii rozstania, stosunkowo łatwo ci będzie stworzyć na jej podstawie odpowiednią wersję dla innych. Może być długa lub krótka. To ważne również dla twojego życia w nowym związku po rozwodzie. Przemysław Mocarski i Tomasz Czyżewski Tagi: samotność po rozwodzie, Jak żyż po rozwodzie wśród starych znajomych

jak rozmawiać z mężem o rozwodzie