Śpiewnik z różnymi pieśniami w OpenSong wykorzystywany w KECH Nowy Tomyśl - OpenSong-Spiewnik-Rozne/Tak jak jeleń at master · kechnt/OpenSong-Spiewnik-Rozne
🎓 Jelenie to tak zwane przeżuwacze. Mają czterokomorowy żołądek, który pozwala im jeść duże ilości jedzenia w danym momencie. Będą żuć pokarm tylko tyle, aby można go było połknąć, a następnie cofną się w ciągu dnia lub wieczorem i przeżują go ponownie jako cudowny przed połknięciem i strawieniem. Jeleń będzie szukał jedzenia we wczesnych godzinach porannych i
Tak więc na każdy kilogram metanu twój obcy wielbłąd może wyprodukować albo 1,125 kg wody, albo 3,375 kg, w zależności od tego, jak mogą go metabolizować. Teraz, aby sprawdzić, czy to wystarczy, zrobiłem szybkie googlowanie i znalazłem to:
Vay Tiền Nhanh. Zakończyła się trwająca od stycznia 2021 roku przebudowa ujęcia powierzchniowego „Grabówka”, znajdujące się na prawym brzegu Wisły w części cofkowej Zbiornika Włocławskiego. Pochodzi z niego ok. 50% ogólnej ilości wody dostarczanej odbiorcom. Ujęcie zostało wybudowane w 1968 r. i z uwagi na stan zużycia wymagało remontu i modernizacji w celu poprawy niezawodności i bezpieczeństwa dostaw wody dla miasta Płocka. - Realizujemy w Płocku wiele inwestycji. Część łatwo zauważyć jak stadion, przedszkole nr 17 i ulice. Inne są mniej widoczne, a bardzo ważne i potrzebne, tak jak przebudowa powierzchniowego ujęcia wody „Grabówka”. To kolejna inwestycja Wodociągów Płockich, dzięki której połocczanie mają zapewnione dostawy wody – komentował prezydent Płocka Andrzej Nowakowski podczas prezentacji efektów inwestycji. - Dążymy do zdywersyfikowania źródeł wody, aby być lepiej przygotowanym na zmiany klimatu. Część wody w płockich kranach pochodzi ze studni głębinowych, część z Wisły. Dodatkowo ujęcie wyposażono w układ monitorujący w sposób ciągły parametry jakościowe ujmowanej wody, a także w system monitoringu zewnętrznego i wewnętrznego. Wartość inwestycji wynosi 11,4 mln zł. Wodociągi Płockie pozyskały środki unijne na jej realizację w wysokości ok. 7,2 mln zł. Zakres przebudowy obejmował Pompownię I stopnia – wymiana całego istniejącego układu technologicznego: pomp, rurociągów i armatury; Komorę ujęciową – wymiana kraty zabezpieczającej przed przedostaniem się dużych części pływających do zatoki ujściowej; Komorę wlotową – odnowienie ścian wewnątrz komory, nadziemnej zewnętrznej części komory, wymiana pomostów i drabinek. Wymiana instalacji wentylacyjnej, instalacji odwadniającej rurociągi oraz instalacji pompowej do odprowadzenia wody z wnętrza komory. Budowę by-passu zatoki ujęciowej stanowiący zapasowe zasilanie w wodę pompowni ujęciową – umocnienie skarpy płytami ażurowymi i kamieniem. Remont schodów terenowych, chodnika oraz ściany oporowej przy wlotach do zatoki. Remont budynku agregatorowni wraz z wymianą agregatu prądotwórczego. Przebudowę układu drogowego na terenie ujęcia wody.
żąda jeleń ku studniam wod, tako żąda dusza moja k tobie, żąda jeleń do studzien wod, tako żąda dusza moja k tobie, koniec, wyrozumienie synom Kore. Jako pragnie jeleń do źródeł wodnych, tak pragnie dusza moja do ciebie, śpiewakowi z synów Korego pieśń ćwicząca. Jako jeleń krzyczy do strumieni wód, tak dusza moja woła do ciebie, o Boże! chóru. Psalm pouczający dla synów Korego. Jak jeleń pragnie wód strumieni, tak moja dusza pragnie ciebie, dany da grania, Spiéw dzieci Koracha. Jak-jeleń pała-żądzą do strumieni wód, tak dusza-moja utęskiwa do-Ciebie, o Boże! chóru. Pouczenie. Synów Koracha. Jako jeleń, który łaknie do strumieni wód, tak dusza moja łaknie do Ciebie, o Boże! chóru, dumanie synów Koracha. Jak łania tęskni do źródeł wód, tak dusza moja tęskni do Ciebie chóru. Ku wyrozumieniu. Synów Korego. Jako jeleń podąża do źródeł wody, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! Dyrygentowi. - Korachidów ku wy rozumieniu (śpiew). Jako łania łaknie nad wód łożyskami, tako dusza ma łaknie Ciebie, o Boże! chóru, pieśń pouczająca Korachitów. Jak jeleń pragnie wód płynących, tak dusza moja pragnie Ciebie, o Boże! chóru. Maskil. Synów Koracha. Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, chóru. Pieśń pouczająca. Synów Koracha. Jak łania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Boże! chóru. Pieśń pouczająca synów Koracha. Jak jeleń pragnie wód płynących, Tak dusza moja pragnie ciebie, Boże! dla kierownika chóru: pieśń pouczająca Korachitów. Jak łania tęskni do wód strumieni, tak dusza moja tęskni do Ciebie, Boże! kierującego chórem. Pieśń Synom Koracha – ku pouczeniu. Jak jeleń pragnie wody ze źródła, tak dusza moja rwie się do Ciebie, mój Boże! chóru, dumanie synów Koracha. Jak łania tęskni do źródeł wód, tak do Ciebie tęskni moja dusza, prowadzącego chór. Pieśń pouczająca. Synów Koracha. Tak jak jeleń pragnie wody ze strumienia, Moja dusza garnie się do Ciebie, Boże! przewodnika chóru. Pieśń pouczająca synów Koracha. Jak jeleń pragnie wód strumieni, tak moja dusza pragnie Ciebie, Boże.
Jezus stojąc zawołał donośnym głosem: "Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie -niech przyjdzie do mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z Jego wnętrza". A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego (J 7,37-33) Zaczęło się od malutkiej strużki wody odgrzebanej na polecenie Maryi przez Bernadettę. Od tamtej pory ludzie przychodzą do kranów i piją, obmywają się, napełniają butelki, pojemniki i bańki. Gdyby tak zapytać w sondzie, co najbardziej kojarzy się ludziom z Lourdes, pewnie większość odpowiedziałaby, że woda. Bardzo wcześnie odkryto jednak, że w cudownym źródle w grocie nie bije "Staropolanka" lub "Piwniczanka". Tryska tam zwykła woda, jaką często miewamy w studniach, ze śladowymi mineralnymi składnikami. Nie działa tutaj żadna nadzwyczajna chemia, magia ani czarodziejskie sztuczki. Mimo to niektórzy widzą w tej wodzie wyłącznie narzędzie pozytywnej sugestii, ponieważ uważają, że jeśli człowiek będzie sobie wmawiał jej nadzwyczajność, to wypijając ją duszkiem, psychicznie poczuje się lepiej, przynajmniej na pewien czas. Zachodzą w głowę i nie rozumieją, dlaczego tak niewielu ludzi odzyskuje zdrowie, a całe rzesze wracają do domu z ciężarem swoich chorób. Odpowiedź jest dość prosta. Woda z Lourdes nie służy jedynie fizycznym uzdrowieniom. Każdego dnia piję tę wodę kilka razy. Jednak to jest inne picie. W domu też sięgam po różne napoje, ale czynię to automatycznie. Tutaj przez powtarzanie tego aktu uświadamiam sobie, że jestem osobą potrzebującą, zależną, podtrzymywaną na życiu. Atmosfera Lourdes każe spoglądać na tę codzienną czynność z innej perspektywy. Życie jest nieustannym darem, przelewanym z przepełniającego się kielicha boskiego istnienia w mały kielich mojego istnienia. Bez tego ruchu mój kielich byłby pusty, wyschnięty, zaśniedziały. Na próżno szukać nam w Ewangelii ludzi, którzy wchodziliby do wody, aby zażyć kąpieli i zrelaksować się, co nie znaczy, że tego nie robili. Jednak rzeka - zwłaszcza Jordan - najczęściej ma w oczach Ewangelistów wymiar sakralny. Służy jako miejsce odrodzenia, oczyszczenia, uzdrowienia duchowego i fizycznego, a także zaspokaja pragnienie, słowem łączy ze źródłem życia. Mało kto zwraca uwagę na to, że Maryja nie powiedziała Bernadetcie: "Idź, napij się i obmyj, a zostaniesz fizycznie uzdrowiona". Liczy się sam fakt czerpania, picia i obmywania się. Do kogo więc zwraca się Maryja? Przede wszystkim do ludzi spragnionych, odczuwających wewnętrzny brak, tęsknotę za ładem, pokojem, ukojeniem. Następnie do pobrudzonych, zbrukanych, strudzonych, a któż może powiedzieć, że nie kwalifikuje się do żadnej z tych grup? Jeśli woda symbolizuje Ducha Świętego, to źródło lourdzkie pokornie przypomina, że Bóg "mocą Ducha ożywia i uświęca wszystko", działa potężnie w człowieku i świecie. Żeby ten znak przemówił do serca, trzeba najpierw spotkać Ducha. Człowiek jest jak spękana ziemia, Duch Święty jest jak woda, która ją nawadnia i spulchnia. Choć mamy z nimi do czynienia na co dzień, żywioły świata najbardziej zajmują naszą uwagę dopiero wtedy, gdy nam zagrażają. Gdy są do naszych usług, uznajemy ich obecność za tak naturalną, że aż ich nie zauważamy. Tak dzieje się z wieloma innymi darami, do których się przyzwyczajamy. Człowiek na pustkowiu musi się trochę pomęczyć, kluczy i błądzi, by odnaleźć jakiekolwiek źródło wody. A kiedy się natknie na zdrój świeżej wody, skacze z radości. Maryja w źródle wytryskującym w grocie pokazuje, że woda - czyli łaska Ducha Świętego, płynie dla nas za darmo i bez konieczności wykonania żmudnej pracy: kopania, drążenia i pompowania. Źródło już tam jest. Osobiście w tym znaku upatruję drogowskaz wskazujący na codzienną liturgię Kościoła, w której Bóg zaopatruje nas w to, co potrzebne do osiągnięcia doskonałości. Sakramenty to nie są jedynie "rzeczy święte", lecz Bóg wychodzący na spotkanie, który zawsze nas wzbogaca i napełnia. Woda z Lourdes zwraca uwagę na to, że uczta jest już gotowa, woły i tuczne zwierzęta pobite. Wystarczy przyjść, jeść i pić. Bóg czeka na nas, tak jak Chrystus czekał przy studni na ewangeliczną Samarytankę. Dzięki cudownej wodzie, którą zabrałem do domu, bardziej doceniam to, co w Kościele otrzymuję każdego dnia, jeśli tylko chcę z tych darów skorzystać. Wiara, która leczy "Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa". Jezus zaś rzekł do niej: "Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź wolna od swojej dolegliwości" (Mk 5, "To nie woda was uzdrawia, lecz wiara" - powiada Bernadetta. Skoro tak, to czym jest wiara? Dobre pytanie. Na pewno nie polega jedynie na przekonaniu, że Bóg istnieje. Nikt chyba nie przyjechałby wtedy do Lourdes. Bo jeśli Bóg tylko istnieje, i to jeszcze gdzieś za siedmioma górami i lasami, to moje życie może się swobodnie toczyć po swoich torach. Bóg może sobie istnieć, ale ja nie wchodzę Mu w drogę. Żyjemy w dwóch odrębnych światach, przedzieleni murem. Natomiast kobieta, która pragnie dotknąć płaszcza Jezusa, wie, że Bóg jest blisko. Oprócz tego spodziewa się rzeczy po ludzku niemożliwej. Chora na upływ krwi, wydała już cały majątek na różnych lekarzy. Ci zadali jej tylko dodatkowe cierpienie. I na tym wszystko się skończyło. Choroba nadal daje się jej we znaki. Co gorsza, w świetle prawa upływ krwi czyni ją osobą nieczystą, wykluczoną ze wspólnoty. Nie może nikogo dotykać, bo swoją nieczystością naznaczałaby innych. Jest zdesperowana, ale nie poddaje się. Usłyszała o Jezusie i Jego mocy. Stąd pomysł, by przynajmniej koniuszkiem palców musnąć szaty Chrystusa. W tłumie nikt nie zauważy. Inni napierają na Jezusa, tłoczą i ocierają się o Niego. Są z Nim w kontakcie fizycznym, ale nie osobistym. Wyobrażam sobie jej drżący dotyk, który okazuje się tak inny od wszystkich pozostałych. Owszem, Chrystus ją leczy, ale to wiara pozwala jej, przy całym skomplikowaniu tej sprawy, przedrzeć się przez tłum i zrobić to, czego nie wolno było robić. "Gdybyście mieli wiarę jak ziarenko gorczycy..." (Łk 17, 6). Czuję się niezwykle mały i skulony wobec tego porównania. Mnie, któremu tak często prostodusznie wydaje się, że wierzę, a przynajmniej że się staram. Ale czy przytrafiła mi się jakaś większa bieda, która tę pewność wypróbowała? Czy rzeczywiście takie to dla mnie oczywiste, że Chrystus jest Bogiem? Czy doświadczając sytuacji bez wyjścia, podszedłbym jak owa niewiasta z Ewangelii i dotknął się Jego szaty? Czy prosząc o uzdrowienie dla siebie lub innych, nie powątpiewam sobie jednak po cichu? A jeśli nie mam wiary nawet tak małej jak ziarenko maku, to jaka ona w końcu jest? By szczerze wypowiedzieć "wierzę", trzeba się "poddać Bogu" (por. Dz 5, 32), czyli dostosować się do Jego pokornej obecności, a nieraz także się zgorszyć i potknąć, jak apostołowie w czasie męki. Inaczej będzie to paplanina. Zewnętrznie piękne wyznania, ale wewnątrz puste. Nie tylko kocha, ale także wierzy się całym sercem, całym umysłem, czyli w żadnym wypadku nie samymi uczuciami. Całym sobą. Pociesza mnie jednak fakt, że wiara w Jezusa nie musi być pozbawiona "wspomagania zewnętrznego". Wiara apostołów opierała się na widzeniu i słyszeniu. Moja głównie na słyszeniu, na zaufaniu w ich słowo i świadectwo. Ale nie do końca. Bo Tomasz nie za to został upomniany, iż chciał zobaczyć i dotknąć Jezusa (przecież Pan każe mu włożyć palce do swego boku), ale dlatego, że nie wierzył świadectwu swoich braci, którzy wcześniej widzieli Zmartwychwstałego. W Lourdes nie widzę na żywo Matki Bożej, ale ufam Bernadetcie, że sobie tego wszystkiego nie wymyśliła. Dotykam też skały. Piję wodę. Lourdes dla mojej wiary staje się ważną "podpórką" i nie sądzę, aby to miało związek z ludzką słabością czy dopustem Bożym. Myślę, że takie duchowe "witaminy" są potrzebne, bo odpowiadają naturze człowieka. Obecność chorych pokazuje również, że wiara jest siłą, dążeniem do nawiązania kontaktu. Daje ona dostęp do owej pierwotnej harmonii, do źródła życia, które rozlewając się w nas, przemienia słone wody w słodkie. Spotkanie z Bogiem dzięki wierze jest jak nadejście wiosny, która na nowo ozdabia ziemię bujnością zieleni i kwiatów. Wiara ewangelicznej kobiety wypływa z naglącej potrzeby. Czy przyszłaby do Chrystusa, gdyby czuła się rześka i zdrowa? Jezus jednak nie krytykuje jej za "interesowność". W sumie nieważne jest, co skłania nas do zbliżenia się do Boga. "Kto wierzy w Chrystusa, dotyka Go" - mówi św. Augustyn. I ma sporo racji.
tak jak jeleń do źródła wody